Internet przeładowany jest portalami społecznościowymi. Ludzie wypychają je zdjęciami, filmami, opiniami czy też mniej lub bardziej wartościowymi dyskusjami. Idea istnienia takich miejsc w sieci wydaje się być jasna - od zarania dziejów człowiek pragnie udzielania się w grupie, akceptacji, potrzebuje kontaktu z innymi, więc tworzenie portali, które mu to umożliwią jest czymś całkowicie naturalnym. Liczba polskojęzycznych serwisów tego typu jest całkiem pokaźna, należą do nich choćby Facebook, Grono czy Nasza Klasa, niedawno przemianowana na NK.

Dziś chciałbym napisać szerzej właśnie o tym ostatnim miejscu i to z perspektywy przeciętnego użytkownika. W założeniu Nasza Klasa miała być miejscem, w którym odnaleźlibyśmy znajomych ze szkolnych lat, nawiązywali nowe znajomości, dzielili się zdjęciami z przyjaciółmi czy umawiali się na spotkania. O dziwo, rzeczywiście tak było. Przynajmniej na początku. Wiadomym było, że grono użytkowników poszerzy się również o osoby, które olewając zamysł autorów wypełnią swoje konto „sweet fociami” w ilościach przemysłowych, niemądrymi komentarzami czy też wypowiedziami zawierającymi wszystko, oprócz jakiegokolwiek sensu. Nikomu jednak to nie przeszkadzało. W końcu takie przypadki można spokojnie zignorować i dalej cieszyć się możliwością odnajdywania starych znajomych. Niestety, w pewnej chwili portal obrał zupełnie zły kierunek rozwoju. Dlaczego?

Twórcy porzucili wstępne założenia, dostosowali się natomiast do wymagań większej grupy odbiorców. Wprowadzono prezenty, czyli niewielkie obrazki, które po wysłaniu SMS można było wirtualnie komuś wręczyć. Byłoby to całkiem fajne, gdyby nie fakt, że wśród grafik pojawiały się choćby czarne wstążki. Później Eurogąbki, czyli waluta portalu. Sposób na wyciągnięcie od użytkowników jeszcze większych kwot. Zmieniono też dopisek do nazwy - z „portalu dla ludzi z klasą” na „miejsce spotkań”. W tym momencie Nasza Klasa stała się istnym bałaganem, portalem, który już tylko z nazwy miał komunikować absolwentów szkół. Tymczasem serwis przerodził się w olbrzymie centrum towarzyskie z ofertami nastolatek szukających sponsoringu, wylęgarnię szpanerów fotografujących się z autem rodziców czy geniuszy zamieszczających zdjęcia z pogrzebów czy innych, równie osobistych przeżyć, które wybitnie nie są czymś na pokaz.

Gwoździem do trumny okazał się nowy regulamin, który pozwala na niemal dowolne przetwarzanie danych osobowych użytkowników. Brak jego akceptacji oznacza usunięcie konta z portalu, chociaż nasze dane i tak pozostaną w bazach Naszej Klasy (chociaż po kilku mailach do administracji można się ich stamtąd pozbyć). A, przepraszam, NK. Użytkownik, który zakładał, że dzięki podaniu informacji o sobie, zapisaniu się do wirtualnej klasy a następnie wysłaniu kilku zaproszeń będzie mógł choćby umówić się na piwo z kolegą ze szkolnej ławki musi czuć się zawiedziony tym, co stało się z tym miejscem. Co prawda nadal może to zrobić, jednak idea ta została chyba zapomniana nawet przez twórców, zakopana gdzieś pod stertą innych funkcji, które zagmatwały serwis. Szkoda, bo Nasza Klasa wciąż ma wielu użytkowników, którym nie podobają się wprowadzone zmiany, rejestrowali się bowiem na stronie, która była przejrzysta, czytelna i dobrze spełniała swoją funkcję, a obecnie oferuje wszystko prócz wygody. To już nie portal dla ludzi z klasą. To nawet nie miejsce spotkań. Bliższym prawdy określeniem wydaje się mi bazar, na którym każdy na cały głos reklamuje swoje towary.