Żadna inna seria gier nie rozpowszechniła się chyba tak szybko, jak Angry Birds. Dostępne na niemal wszystkie platformy wściekłe ptaki biją coraz to nowsze rekordy, utrzymując się w czołówce najlepiej sprzedających się aplikacji. Kilka dni temu w App Store pojawiła się kolejna odsłona cyklu, przenosząca akcję w kosmos. Czy programistom z Rovio udało się wnieść do rozgrywki powiew świeżości? Zapraszam do recenzji.

Kosmiczna odsłona Angry Birds pozwala na beztroską eksterminację zielonych świń w całkiem nowy sposób. O ile poprzednie części różniły się od siebie przede wszystkim wyglądem poziomów, to tu posunięto się o krok dalej. Fizyka uległa kompletnej zmianie - teraz źródłem przyciągania są pojedyncze planety. Tor lotu ptaka zmienia się więc w zależności od tego, w pobliżu jakiego ciała niebieskiego frunie. Gdy na danym poziomie znajduje się kilka planet, rozgrywka staje się dużo trudniejsza, ale i ciekawsza. Zmienna grawitacja pozwala bowiem na znajdowanie większej ilości sposobów na pokonanie świniaków. Już pierwsze poziomy pokazują, że jesteśmy zmuszeni porzucić przyzwyczajenia z poprzednich części gry. Za przykład może posłużyć planeta, na której zielony siedzi schowany za solidną ścianą, natomiast z drugiej strony jest odsłonięty. Wystarczy katapultować ptaka tak, by wpadł w pole przyciągania, okrążył planetę i trafił świniaka.

Do dyspozycji oddano podobny zestaw ptaków, co w poprzednich edycjach. Jest więc czerwony, robiący za pospolitą kulę armatnią oraz jego większa, zzieleniała wersja, niebieski, rozdzielający się na trzy, żółty (który zrobił się fioletowy i nosi okulary rodem z X-Mena) i czarny, będący potężną bombą. Ponadto dodano nowego, lodowego sprzymierzeńca. Zabrakło chyba najmniej lubianych bohaterów - zielonego ptaka zawracającego w powietrzu jak bumerang oraz białego, znoszącego w locie jaja. Prawdopodobnie powodem usunięcia ich z gry była zmieniona fizyka, przez którą umiejętności akurat tych ptaków byłyby mało przydatne. Wygląd poziomów również został przystosowany do kosmicznych warunków. Nie pojawiły się co prawda przeszkody z nowych materiałów, jednak ich ustawienia są teraz dużo ciekawsze. Tam, gdzie nie mamy żadnego przyciągania, przedmioty dryfują spokojnie w przestrzeni, a po zderzeniu z ptakiem lub po wybuchu są odpychane zgodnie z prawami fizyki.


Oprawa graficzna została starannie przygotowana (jest też dostosowana do ekranu nowego iPada). Każdy z elementów wygląda naprawdę dobrze, paletę barw dobrano tak, że owszem, jest kolorowo, ale na pewno nie dziecinnie. Pojawiły się też nowe animacje - najbardziej ucieszyły mnie nowe miny prosiaków, które prezentują się po prostu doskonale. Ponadto dodano kilka zupełnie nowych efektów, w tym trzęsący się ekran podczas zawalania się szczególnie dużych konstrukcji. Zmiany zaszły także w menu wyboru poziomu. Teraz każdy reprezentowany jest przez niewielką planetę, te natomiast pogrupowane są na trzech ekranach. W menu unoszą się świniaki, którym można oczywiście zrobić kuku. Oprócz zwykłych plansz i specjanych etapów istnieje też tryb Danger Zone, w którym poziomy są dużo trudniejsze. Niestety, aby w pełni się nim cieszyć, trzeba dokupić etapy.

Jednym z urozmaiceń standardowej rozgrywki są złote jaja. Zdobycie każdego z nich odblokowuje ukryty poziom, który jest zazwyczaj dość nietypowy. Autorzy zdecydowali się na drobną modyfikację - teraz po zdobyciu jaja jesteśmy natychmiast przenoszeni do nowego poziomu, a po ukończeniu go wracamy do standardowej planszy, z której zostaliśmy zabrani. Kolejnym dodatkiem jest potężny orzeł, który pozwala na przeskoczenie poziomu, z którym mamy trudności. W poprzednich odsłonach gry była to wyłącznie dodatkowo płatna funkcja. W Space otrzymujemy natomiast kilka szans na wykorzystanie orła za osiągnięcia w rozgrywce. Po wyczerpaniu ich pozostaje jedynie zakup kolejnych (o ile zamierzamy iść na łatwiznę).


Angry Birds Space to dowód na to, że programistom z Rovio nie brak pomysłów i potrafią na bazie pozornie wyeksploatowanego pomysłu stworzyć kolejną, doskonałą grę. Dzięki zmiennej fizyce i nowej oprawie graficznej wściekłe ptaki stały się jeszcze bardziej wciągające. Na razie dostępnych jest tylko 60 poziomów, jednak twórcy zapowiedzieli już kolejne. Znając Rovio, nie skończy się na jednej aktualizacji. Nie obyło się jednak bez wad. Te nie tyczą się jednak rozgrywki. Wprowadzenie odblokowywania poziomów za dopłatą jest niewłaściwym krokiem. Gra nie należy do najtańszych, a dodatkowe 0,79€ za 30 poziomów to zdecydowanie za dużo. Angry Birds Space miało szansę na otrzymanie ode mnie najwyższej oceny. Szkoda, że taka drobnostka jak dodatkowo płatne poziomy ją przekreśliły.

Ocena: 8/10

Gra w wersji na iPhone'a i iPoda touch kosztuje 0,79€, możecie nabyć ją tutaj. Wersja dla iPada kosztuje natomiast 2,39€ i możecie kupić ją tutaj.