Urządzenia wyposażone w AirPlay stają się coraz popularniejsze. Co prawda ich ceny nadal nie należą do najniższych, jednak komfort i jakość oferowane przez niektóre dostępne na rynku urządzenia są często nie do przecenienia. Do redakcji trafił przenośny głośnik Beolit 12 firmy Bang & Olufsen. Czy w przypadku tego sprzętu cena jest adekwatna do możliwości? Zapraszam do recenzji.

Beolit 12 charakteryzuje się bardzo nietypowym wyglądem. Najprościej ujmując, jest to prostopadłościan z zaokrąglonymi krawędziami, wykonany z aluminium i wysokiej jakości plastiku o przyjemnej w dotyku, gumowanej strukturze. Góra urządzenia jest wgłębiona, znajdują się tam cztery dotykowe przyciski - włącznik zasilania, WiFi oraz regulacja głośności. Dobrze reagują na dotyk, ani razu nie miałem wątpliwości, czy dobrze trafiłem w przycisk czy też nie. Na dole znalazł się z kolei port USB, gniazdo mini Jack, przykryty osłoną przewód zasilania i gniazdo Ethernet. Na podstawie umieszczono cztery gumowe stopki. Ponadto do urządzenia zamocowano pasek, służący do przenoszenia go. Środkową część stanowi aluminiowa osłona głośnika. Spasowanie elementów jest perfekcyjne, a wykorzystane do produkcji materiały nie pozostawiają nic do życzenia. Sam wygląd Beolita jest niesamowity - z jednej strony projektanci pozbawili go wszelkich ozdobników, pozostawiając jedynie niezbędne elementy. Z drugiej jednak aluminiowa obudowa dodaje produktowi sporo agresywności. Jest to zdecydowanie jedno z najładniejszych urządzeń, które przyszło mi testować.

W komplecie z głośnikiem dostajemy jedynie przewód zasilający. Z tyłu urządzenia znalazł się schowek, w którym umieścić można kabel, jeśli nie jest aktualnie potrzebny. Sprzęt może być obsługiwany za pomocą pilota, ten jednak należy dokupić osobno. Jego brak w zestawie nie jest jednak mocno odczuwalny - w końcu muzyka odtwarzana jest przede wszystkim przez AirPlay, więc urządzenie sterujące mamy przy sobie. Obsługa Beolita nie jest trudna - po pierwszym uruchomieniu należy połączyć go z siecią WiFi. Można to zrobić zarówno za pomocą komputera wyposażonego w port Ethernet, jak i przez dedykowaną aplikację na iOS. Program zawiera kompletny przewodnik, który krok po kroku wyjaśnia, co należy robić. Konfiguracja nie trwa długo, po kilku minutach sprzęt jest gotowy do pracy. Urządzenia, które nie obsługują AirPlay, mogą być podłączone przez port USB (odtwarzacz jest wtedy ładowany) lub gniazdo mini Jack. WiFi działa w standardzie B i G na częstotliwości 2,4 GHz. Warto pamiętać o wyłączaniu go, gdy z niego nie korzystamy - ma to duży wpływ na żywotność baterii. Producent deklaruje, że powinna wytrzymywać ona 8 godzin odtwarzania. Wynik ten jest oczywiście osiągalny, jednak jedynie w przypadku podłączenia źródła muzyki przez mini Jack. Przy włączonym WiFi czas ten skraca się do około 4 godzin, co i tak jest dobrym wynikiem.

Wygląd i wygoda obsługi to ważne aspekty obcowania z urządzeniem. W przypadku Beolita nie można nim nic zarzucić. Najważniejszy jest jednak dźwięk dobiegający z głośnika. Tu również urządzenie Bang & Olufsen radzi sobie niezwykle dobrze. Oczywiście pewne aspekty odwzorowania dźwięku pozostawiają trochę do życzenia, należy jednak mieć na uwadze to, że mamy do czynienia ze sprzętem przenośnym niewielkich rozmiarów. Beolit 12 został wyposażony w dwa tweetery o średnicy 2" każdy oraz głośnik niskotonowy o średnicy 4". Zestawienie to pozwala na uzyskanie całkiem naturalnego dźwięku z głębokim i czystym basem. Najniższe tony wypadają tu zdecydowanie najlepiej. Bas jest bardzo dobrze kontrolowany - nie dudni, brzmi dynamicznie i nadaje muzyce głębi. Schodzi bardzo nisko i nawet przy dużej głośności nie jest zniekształcony. Średnie tony też brzmią dobrze - wyraźnie i całkiem czysto. Mają one tendencję do wybrzmiewania nieco niżej niż powinny, co z jednej strony przekłamuje nieco dźwięk, z drugiej jednak nadaje mu ciepła i miękkości. Bardzo lubię tego typu brzmienie - podobnie zachowuje się iPod video czy też najstarszy iPod touch. Jestem jednak świadom tego, że osoby ceniące sobie szczegółowość dźwięku nie będą do końca zadowolone. Najwyższe tony również nie brzmią bardzo analitycznie. Ich szczegółowość pozostaje na zadowalającym poziomie, ponadto przy wyższej głośności nie dominują i nie trzeszczą.

Beolit 12 to bardzo dobre urządzenie, aczkolwiek nie każdemu może odpowiadać. Przeznaczone jest przede wszystkim do użytku domowego, gdzie będzie w zasięgu sieci WiFi. Nic nie stoi na przeszkodzie, by zabrać je też poza dom i korzystać z połączenia przewodowego, 8 godzin odtwarzania na jednym ładowaniu to czas wystarczająco długi, by nie odczuć braku możliwości zasilania bateryjnego. Pod względem generowanego dźwięku Beolita można porównać do małej bomby. Składa się na to mocne, niskie brzmienie, niesamowita dynamika, wysoka głośność i dobre odwzorowanie średnich i niskich tonów. Dźwięk nie jest przesadnie szczegółowy, jednak jak na urządzenie tego typu wypada on wręcz doskonale. Jak zwykle w przypadku produktów renomowanych firm, największą przeszkodą w zakupie jest cena. Beolit 12 kosztuje bowiem 2999 zł.

Redakcja chciałaby serdecznie podziękować salonowi sprzedaży firmy Bang & Olufsen za dostarczenie sprzętu do testu.

Bang & Olufsen Polska
Salon Sprzedaży w Warszawie
ul. Piękna 18 00-549 Warszawa
Tel.: (22)3756975
E-mail: waw@beostores.com